Czy oznaczenie z króliczkiem mają sens? Czy parabenów faktycznie trzeba się bać? Czy długość składu mówi o jakości kosmetyku ? Te wszystkie odpowiedzi na pytania można znaleźć w książce "Bez Parabenów"
Przyznam, że skusiłam się na tą maseczkę przez blogerkę Alinke. Bardzo polecała tą maseczkę na zmarszczki na czole. Ponadto już dawno chciałam wypróbować produkty z algami. Nacomi firmę nawet całkiem lubię. Nigdy mnie ich kosmetyki nie podrażniły i zawsze podobał mi się ich design.
Maseczka algowa rozjaśniająca `Borówka`
Jak sama nazwa wskazuje maseczka ma mieć działanie rozjaśniające, przeznaczona też jest do cery naczynkowej, dojrzałej. Zawiera kwasy organiczne, witaminę C i witaminy z grupy B. W internecie nie ma o niej jednoznacznej opinii. Wiele osób ją odrzuca przez problem z przygotowaniem produktu. Maseczkę otrzymujemy w opakowaniu z ładnym designem. Maseczkę sami musimy przygotować i rozrobić z wodą. Przyznam, że bardzo ciężko osiągnąć docelową konsystencje. Zazwyczaj na twarz po prostu nakładałam "gluty", bardzo ciężko wszystko dokładnie wymieszać. Jednak przykrego zapachu jaki jest częstym zarzutem nie doświadczyłam. Coś czuć, ale nie jestem zwolenniczką, że każdy kosmetyk musi pięknie pachnieć, dla mnie one mają przede wszystkim działać.W kwestii działania byłam bardzo zadowolona. Po dosyć bolesnym ściąganiu maski możemy poczuć dosyć solidną dawkę nawilżenia oraz faktycznie ujednolicenie koloru cery. Nie stosowałam maseczki codziennie na czoło, było to dla mnie lekką przesadą, ale 3 razy w tygodniu ? Tak i pomogło to, na tą przykrą zmarszczkę, została lekko spłycona, praktycznie już niewidoczna.
Skład jednak sam w sobie nie jest najkrótszy. Dosyć długi w moim odczuciu na maseczkę czysto algową.
Diatomaceous Earth,Algin, Clacium Sulfate Hydrate, Tetrasodium Pyrophosphate, Sodium Ascorbate, Maltodextrin, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, ,Parfum,Ultramarines, CI 12085, Silica, Benzyl Salicylate, Linalool, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene, Carboxyladehyde, Cinnamyl Alcohol
Maseczka starczy na 10-15 nawet zużyć. Cena to około 19zł więc uważam, że nie przepłaca się za nią.Mimo próby z samym wyrobieniem maseczki, dobrze ją wspominam, jednak nie wiem czy do niej wróce. Jest dużo maseczek algowych na rynku, które będę chciała bardzo wypróbować :)
Maseczka algowa rozjaśniająca `Borówka`
Jak sama nazwa wskazuje maseczka ma mieć działanie rozjaśniające, przeznaczona też jest do cery naczynkowej, dojrzałej. Zawiera kwasy organiczne, witaminę C i witaminy z grupy B. W internecie nie ma o niej jednoznacznej opinii. Wiele osób ją odrzuca przez problem z przygotowaniem produktu. Maseczkę otrzymujemy w opakowaniu z ładnym designem. Maseczkę sami musimy przygotować i rozrobić z wodą. Przyznam, że bardzo ciężko osiągnąć docelową konsystencje. Zazwyczaj na twarz po prostu nakładałam "gluty", bardzo ciężko wszystko dokładnie wymieszać. Jednak przykrego zapachu jaki jest częstym zarzutem nie doświadczyłam. Coś czuć, ale nie jestem zwolenniczką, że każdy kosmetyk musi pięknie pachnieć, dla mnie one mają przede wszystkim działać.W kwestii działania byłam bardzo zadowolona. Po dosyć bolesnym ściąganiu maski możemy poczuć dosyć solidną dawkę nawilżenia oraz faktycznie ujednolicenie koloru cery. Nie stosowałam maseczki codziennie na czoło, było to dla mnie lekką przesadą, ale 3 razy w tygodniu ? Tak i pomogło to, na tą przykrą zmarszczkę, została lekko spłycona, praktycznie już niewidoczna.
Skład jednak sam w sobie nie jest najkrótszy. Dosyć długi w moim odczuciu na maseczkę czysto algową.
Diatomaceous Earth,Algin, Clacium Sulfate Hydrate, Tetrasodium Pyrophosphate, Sodium Ascorbate, Maltodextrin, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, ,Parfum,Ultramarines, CI 12085, Silica, Benzyl Salicylate, Linalool, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene, Carboxyladehyde, Cinnamyl Alcohol
Maseczka starczy na 10-15 nawet zużyć. Cena to około 19zł więc uważam, że nie przepłaca się za nią.Mimo próby z samym wyrobieniem maseczki, dobrze ją wspominam, jednak nie wiem czy do niej wróce. Jest dużo maseczek algowych na rynku, które będę chciała bardzo wypróbować :)
Hej kochani!
Ostatnio miałam przyjemność brać udział w promocji Black Friday. Niestety wiele sklepów po prostu nas oszukuje. Podnosi ceny, potem obniża, to straszenie odrzuca i aż przez oszukiwanie konsumentów tracę zaufanie do niektórych marek. The Body shop uważam jednak, że dało fajną promke. Za 25 czy 30 zł ( nie pamiętam hah) można było kupić masełka oraz peelingi do ciała. Wspominam dobrze ich kosmetyk, dlatego śledziłam ceny regularne kosmetyków i jak zobaczyłam promocje kupiłam owe produkty masło do ciała cukierki miętowe oraz pomarańczowy peeling do ciała.
Masło cukierki miętowe
Poleciłabym je tylko jednej grupie, tym co kochają mięte. Zapach mięty jest cudowny. Pachnie się jak urocza, słodka miętóweczka. Zapachem jestem bardzo zauroczona. Samo masło rozprowadza się dobrze po ciele i szybko wchłania, nie polecam jednak go skórze alergicznej. Mocno podrażnia mnie na rękach wywołując czerwone plamy. Powód możemy znaleźć w składzie. Nie jest on najgorszy, nie. Masełko Shea na drugim miejscu jest naprawdę bardzo dobrym znakiem, jednak Eugenol ? Nie jestem kosmetologiem, ale jest podawany ten składnik jako silnie podrażniający, co w sumie odczułam dosyć mocno. Moja skóra jest bardzo kapryśna i przyzwyczaiłam się, ale jeśli ktoś nie lubi takch niespodzianek to odradzam owe masełko. Na swoim przykładzie widzę jednak, że skóra się do niego przyzwyczaja i z czasem już mniej reaguje. Masło dobrze odżywia skórę, efekt odczuwalny cały dzień, zapach niestety tyle się nie utrzymuje maks do 2-3h. Najbardziej lubie aplkować go na dłonie.
Peeling Satsuma
Uwielbiam pomarańcze, ich zapach, w sumie dlatego zdecydowałam się na ten produkt. Jednak obietnice producenta nie są spełnione. Zdecydowanie ten peeling przynajmniej u mnie się nie pieni, ale może to i dobrze? Tak samo, jak miętowe cukierki czuć mocny zapach w tym przypadku pomarańczy. Cudny, długo też utrzymuje się w łazience. Oczyszczanie ciała nazwałabym na poziomie przeciętnym, całkiem niezły, ale efekt bardzo delikatny. Nie kupiłabym w cenie podstawowej (50-60zł). 20zł około można faktycznie za niego dać, portfel nie zaboli. w składzie jest SLS co myślę może wiele osób odrzucić, ten produkt na szczęście nie wywołał u mnie żadnego podrażnienia.
Z produktami The Body Shop mam pewien problem. Są one dobre, ale w moim odczuciu tylko tyle. Nie mają one spektakularnych właściwości, a cena za nie około 50-80 zł jest dla mnie grubą przesadą. Polecam te kosmetyki wypróbować tylko jak są promocje. Wtedy są one warte swojej ceny.
Ostatnio miałam przyjemność brać udział w promocji Black Friday. Niestety wiele sklepów po prostu nas oszukuje. Podnosi ceny, potem obniża, to straszenie odrzuca i aż przez oszukiwanie konsumentów tracę zaufanie do niektórych marek. The Body shop uważam jednak, że dało fajną promke. Za 25 czy 30 zł ( nie pamiętam hah) można było kupić masełka oraz peelingi do ciała. Wspominam dobrze ich kosmetyk, dlatego śledziłam ceny regularne kosmetyków i jak zobaczyłam promocje kupiłam owe produkty masło do ciała cukierki miętowe oraz pomarańczowy peeling do ciała.
Masło cukierki miętowe
Poleciłabym je tylko jednej grupie, tym co kochają mięte. Zapach mięty jest cudowny. Pachnie się jak urocza, słodka miętóweczka. Zapachem jestem bardzo zauroczona. Samo masło rozprowadza się dobrze po ciele i szybko wchłania, nie polecam jednak go skórze alergicznej. Mocno podrażnia mnie na rękach wywołując czerwone plamy. Powód możemy znaleźć w składzie. Nie jest on najgorszy, nie. Masełko Shea na drugim miejscu jest naprawdę bardzo dobrym znakiem, jednak Eugenol ? Nie jestem kosmetologiem, ale jest podawany ten składnik jako silnie podrażniający, co w sumie odczułam dosyć mocno. Moja skóra jest bardzo kapryśna i przyzwyczaiłam się, ale jeśli ktoś nie lubi takch niespodzianek to odradzam owe masełko. Na swoim przykładzie widzę jednak, że skóra się do niego przyzwyczaja i z czasem już mniej reaguje. Masło dobrze odżywia skórę, efekt odczuwalny cały dzień, zapach niestety tyle się nie utrzymuje maks do 2-3h. Najbardziej lubie aplkować go na dłonie.
Peeling Satsuma
Uwielbiam pomarańcze, ich zapach, w sumie dlatego zdecydowałam się na ten produkt. Jednak obietnice producenta nie są spełnione. Zdecydowanie ten peeling przynajmniej u mnie się nie pieni, ale może to i dobrze? Tak samo, jak miętowe cukierki czuć mocny zapach w tym przypadku pomarańczy. Cudny, długo też utrzymuje się w łazience. Oczyszczanie ciała nazwałabym na poziomie przeciętnym, całkiem niezły, ale efekt bardzo delikatny. Nie kupiłabym w cenie podstawowej (50-60zł). 20zł około można faktycznie za niego dać, portfel nie zaboli. w składzie jest SLS co myślę może wiele osób odrzucić, ten produkt na szczęście nie wywołał u mnie żadnego podrażnienia.
Z produktami The Body Shop mam pewien problem. Są one dobre, ale w moim odczuciu tylko tyle. Nie mają one spektakularnych właściwości, a cena za nie około 50-80 zł jest dla mnie grubą przesadą. Polecam te kosmetyki wypróbować tylko jak są promocje. Wtedy są one warte swojej ceny.
Zdecydowanie nie jest to najmłodsza paleta, ale niestety nie jestem typową osobą od kolorówki, dlatego tego u mnie za dużo nie znajdziecie. Lubie bawić się kolorami, szczególnie do pracy, ale nie nadążam za tymi trendami. Coś mi wpadnie w oko, to kupuje i tak było z tą paletą. Odcienie bardziej nude, jesienne. Paleta wpadła mi w oko nie od razu. Długo się zastanawiałam, która pójdzie ze mną do domu. Padło na Imogenation.
Najpierw trochę historii. Jest to paleta instagramerki, ale nie jest mi ona znana. Paleta ma w sobie 20 na pigmentowanych cieni. Są matowe, ale też i połyskujące. Wizualnie robi dobre wrażenie, jest śliczna. Z tego co zauważyłam, najlepiej właśnie wypadają palety podczas współpracy z kimś. Kolory są najbardziej starannie dobrane, również i pigmentacja jest bardzo dobra.
Z cieniami pracuje się bezproblemowo. Dobra pigmentacja, ale nie przebija ostatniej palety Kobo, którą Wam recenzowałam ostatnio. Na IG w najnowszych moich zdjęciach są foty wykonywane paletą Imogenation. Zdecydowanie będę ją używać, plus dodam, że kupiłam ją w ładnej promocji. Bo chyba za około 33zł w drogerii Laboo. Tam ciągle są podobne promki dlatego też bardzo Wam ją polecam.
Dodaj napis |
Najpierw trochę historii. Jest to paleta instagramerki, ale nie jest mi ona znana. Paleta ma w sobie 20 na pigmentowanych cieni. Są matowe, ale też i połyskujące. Wizualnie robi dobre wrażenie, jest śliczna. Z tego co zauważyłam, najlepiej właśnie wypadają palety podczas współpracy z kimś. Kolory są najbardziej starannie dobrane, również i pigmentacja jest bardzo dobra.
Z cieniami pracuje się bezproblemowo. Dobra pigmentacja, ale nie przebija ostatniej palety Kobo, którą Wam recenzowałam ostatnio. Na IG w najnowszych moich zdjęciach są foty wykonywane paletą Imogenation. Zdecydowanie będę ją używać, plus dodam, że kupiłam ją w ładnej promocji. Bo chyba za około 33zł w drogerii Laboo. Tam ciągle są podobne promki dlatego też bardzo Wam ją polecam.
Popularne treningi na youtube. Zdobyły weiele fanow. Sama jestem ich poniekąd fanką. Można zrobić fajne ćwiczenia w domowym zaciszu. Jednak coraz częściej mówi się o problemach związanych z nimi. A jakie one są ?
Nierealistyczne oczekiwania
Treningi na yt nie są ćwiczeniami siłowymi, są to zazwyczaj bardzo dobre cardio, które mają na celu pomóc nam spalić trochę zbędnych kalorii. Jednak dzięki tym treningom nie będziemy mieli pięknie wymodelowanego brzucha, a na pewno bez masy mięśniowej. Cardio to za mało na ładnie wyrzeźbione uda i brzuch, potrzebny też w tym trening siłowy. Ponadto podbić to można porównywaniem się jeszcze do tych trenerek. One bardzo często swoją figure zbudowały na zupełnie innych ćwiczeniach niż na tych co pokazują.
Brak przygotowania
Niestety (w tym ja) dużo osób rozpoczynających treningi z fit celebrytkami nie ma odpowiedniego przygotowania. Porywają się na to osoby często z nadwagą lub nawet otyłością. Takie treningi nie są przygotowane dla tej grupy. Słynny killer czy nawet skalpel Ewy nawet z moją średnią kondycją był naprawdę ciężki. Wydaje mi się, że naprawdę ledwo uniknęłam bólu stawów, czy kręgosłupa. Dodać też trzeba problem z nietrzymaniem moczu, podczas skakania o czym po prostu sie nie mówi. Treningi te są dużym obciążeniem dla organizmu i nie należy od razu porywać się na te najtrudniejsze. Może to spowodować po prostu problemy zdrowotne w niedalekiej przyszłości.
Czy potępiam te treningi? Jak najbardziej nie. Uważam jednak, że nie są one dla wszystkich. Trzeba je robić z głową, znać umiar i swój organizm. A najlepiej połączyć je z treningami siłowymi.
Nie wszystko damy radę zrobić sami. Czasami warto spytać się kogoś o radę. Pójść na siłownie do dietetyka, a nie zostawiać wszystko w rękach filmiku na yt, gdzie nawet prowadząca nas nie widzi.
Nierealistyczne oczekiwania
Treningi na yt nie są ćwiczeniami siłowymi, są to zazwyczaj bardzo dobre cardio, które mają na celu pomóc nam spalić trochę zbędnych kalorii. Jednak dzięki tym treningom nie będziemy mieli pięknie wymodelowanego brzucha, a na pewno bez masy mięśniowej. Cardio to za mało na ładnie wyrzeźbione uda i brzuch, potrzebny też w tym trening siłowy. Ponadto podbić to można porównywaniem się jeszcze do tych trenerek. One bardzo często swoją figure zbudowały na zupełnie innych ćwiczeniach niż na tych co pokazują.
Brak przygotowania
Niestety (w tym ja) dużo osób rozpoczynających treningi z fit celebrytkami nie ma odpowiedniego przygotowania. Porywają się na to osoby często z nadwagą lub nawet otyłością. Takie treningi nie są przygotowane dla tej grupy. Słynny killer czy nawet skalpel Ewy nawet z moją średnią kondycją był naprawdę ciężki. Wydaje mi się, że naprawdę ledwo uniknęłam bólu stawów, czy kręgosłupa. Dodać też trzeba problem z nietrzymaniem moczu, podczas skakania o czym po prostu sie nie mówi. Treningi te są dużym obciążeniem dla organizmu i nie należy od razu porywać się na te najtrudniejsze. Może to spowodować po prostu problemy zdrowotne w niedalekiej przyszłości.
Czy potępiam te treningi? Jak najbardziej nie. Uważam jednak, że nie są one dla wszystkich. Trzeba je robić z głową, znać umiar i swój organizm. A najlepiej połączyć je z treningami siłowymi.
Nie wszystko damy radę zrobić sami. Czasami warto spytać się kogoś o radę. Pójść na siłownie do dietetyka, a nie zostawiać wszystko w rękach filmiku na yt, gdzie nawet prowadząca nas nie widzi.
Hej kochani! Jak wiecie kocham pielęgnacje Ani Age. To że jesteśmy młodzi, mamy 18 bądź 30 lat nieusprawiedliwa nas przed nie dbaniem o naszą skórę. Pielęgnacja jest bardzo ważna, jeśli chcemy zachować dłużej piękny wygląd naszej twarzy. Pamiętajcie też, nie jest to w żaden sposób powierzchowne, nie chcemy oszukać starości, a ją spowolnić. Dbamy o skórę z którą będziemy nosić całe życie. Myślę, że warto chociaż spróbować o nią zadbać. Dzisiaj podam Wam moje kosmetyki biorące udział w tej pielęgnacji oraz inne sposoby.
Kosmetyki
La Roche Posay
Jest to firma na którą postawiłam po Iwostinie i Pharmaceris. Kremik ten ma już w sobie kwas hialuronowy. NIe uważam by było na niego za wcześnie. Słuchajcie przede wszystkim swojej skóry, swoich potrzeb. Wasza koleżanka może mieć cere piękna i bez zmarszczek, a nawet niewysuszoną do 30 roku życia. Do skóry podchodźmy indywidualnie ;)
W temacie samego kremu. Jest on ok. Dlaczego go nie rekomenduje w100% ? Kwas jest na 17 miejscu ! Uwazam to za żart. Ponadto Alkohol denaturowany ? Na 5 miejscu ? Ciesze się, że moja skóra nie została tragicznie wysuszona ani podrażniona. Całkiem niezłe nawilżenie, ale składowo jestem naprawdę rozczarowana (planuje dodać post marek, które są popularne, ale mają naprawdę rozczarowujące, wręcz zapychające składy)
Kiehls awokado
Na razie najbardziej solidny krem pod oczy jaki miałam. Bardzo dobrze dba o tą cieniutką skórę pod oczami, która jeśli jest zaniedbana odkrywa najwięcej sekretów. Kurze łapki, worki pod oczami, opuchlizny. Nie udawajmy, że nam to nie przeszkadza. Nie trzeba od razu zaczynać od kremów jak Kiehls, ale warto w ogóle zacząć jakiś krem używać w tym miejscu ;) Jednak nie zrozumcie, że ten krem jest cudotwórcą. On po prostu solidnie nawilża skórę pod oczami i lekko ją rozświetla i napina. Wydaje się to niewiele, ale na tą chwile nie spotkałam kremu, który by robił chociaż to. Solidny, ale nie idealny ;) Składowo chętnie też bym o nim pogadała apropos PEG
Serum Purito Wit C
Nie dam Wam jeszcze recenzji o tym serum. Ma naprawdę ładny skład, plus ma wit C, która jest naprawdę bardzo ważna. Pamiętajcie, że kwas hialuronowy i wit C bardzo fajnie się uzupełniają. Jak cera ma gorszy dzień to lekko ją podrażnia.
Pixi tonik
Największy hit wśród toników. Bardzo go polubiłam, bo wstrzymał w dużej części wysyp "nieprzyjaciół" na twarzy. Nie łączyć z wit C ! U mnie po tym połączeniu wystąpiło podrażnienie.
Serum nie stosuje z tonikiem powyżej
Olej kokosowy
Wiele osób jest jego przeciwnikiem, a ja go bardzo lubię. Wykonuję prawie codziennie z jego udziałem masaż twarzy i bardzo sobie je chwale. Mnie dodam zapychał olej malinowy!
Zależy to naprawdę od skóry, dlatego jeśli jakiś produkt Wam pasuje, nie zmieniajcie go, bo inni tak mówią.
Krem z filtrem Pharmaceris S SPF50
Przyznam wam szczerze, że rzadko używam tego filtru, bo jest on bardzo średni. Bardzo słaby skład, nawet może lekko zapchać. Staram się jednak go zużyć, gdyż ochrona przed słońcem jest bardzo ważna i dobrze o niej nie zapominać nawet zimą.
Maseczki
Nie powiedziałabym, że to must have, ale z pewnością przyniesie dużą ulge naszej twarzy.
Po maseczki oczyszczające, do tych nawilżających. Od siebie polecam maseczkę od SkinFood, enzymatyczną od Tołpy oraz winną Holika Holika
Masaże Twarzy
W Polsce nadal niedoceniane. Wcześniej rozpoczęcie masaży twarzy może naprawdę zaoszczędzić nam pieniędzy w różnego rodzaju kwasy, botoksy itp Możemy nimi wyszczuplić twarz, usprawnić przepływ krwi i limfy, pożądany owal twarzy i wiele, wiele innych.
Co planuje w najbliższym czasie ?
Na pewno planuje w najbliższym czasie zakup nowych maseczek, firmy Orientana oraz rollera kulkowego do twarzy. Są one bardzo chwalone na yt i nie są w wysokich cenach. Cenowo wypada to 25-100zł Na pewno będzie ich recenzja! Ponadto kosmetyki The Ordinary i Sensum Mare mają wysokie miejsce w moich zainteresowaniach.
Kosmetyki
La Roche Posay
Jest to firma na którą postawiłam po Iwostinie i Pharmaceris. Kremik ten ma już w sobie kwas hialuronowy. NIe uważam by było na niego za wcześnie. Słuchajcie przede wszystkim swojej skóry, swoich potrzeb. Wasza koleżanka może mieć cere piękna i bez zmarszczek, a nawet niewysuszoną do 30 roku życia. Do skóry podchodźmy indywidualnie ;)
W temacie samego kremu. Jest on ok. Dlaczego go nie rekomenduje w100% ? Kwas jest na 17 miejscu ! Uwazam to za żart. Ponadto Alkohol denaturowany ? Na 5 miejscu ? Ciesze się, że moja skóra nie została tragicznie wysuszona ani podrażniona. Całkiem niezłe nawilżenie, ale składowo jestem naprawdę rozczarowana (planuje dodać post marek, które są popularne, ale mają naprawdę rozczarowujące, wręcz zapychające składy)
Kiehls awokado
Na razie najbardziej solidny krem pod oczy jaki miałam. Bardzo dobrze dba o tą cieniutką skórę pod oczami, która jeśli jest zaniedbana odkrywa najwięcej sekretów. Kurze łapki, worki pod oczami, opuchlizny. Nie udawajmy, że nam to nie przeszkadza. Nie trzeba od razu zaczynać od kremów jak Kiehls, ale warto w ogóle zacząć jakiś krem używać w tym miejscu ;) Jednak nie zrozumcie, że ten krem jest cudotwórcą. On po prostu solidnie nawilża skórę pod oczami i lekko ją rozświetla i napina. Wydaje się to niewiele, ale na tą chwile nie spotkałam kremu, który by robił chociaż to. Solidny, ale nie idealny ;) Składowo chętnie też bym o nim pogadała apropos PEG
Serum Purito Wit C
Nie dam Wam jeszcze recenzji o tym serum. Ma naprawdę ładny skład, plus ma wit C, która jest naprawdę bardzo ważna. Pamiętajcie, że kwas hialuronowy i wit C bardzo fajnie się uzupełniają. Jak cera ma gorszy dzień to lekko ją podrażnia.
Pixi tonik
Największy hit wśród toników. Bardzo go polubiłam, bo wstrzymał w dużej części wysyp "nieprzyjaciół" na twarzy. Nie łączyć z wit C ! U mnie po tym połączeniu wystąpiło podrażnienie.
Serum nie stosuje z tonikiem powyżej
Olej kokosowy
Wiele osób jest jego przeciwnikiem, a ja go bardzo lubię. Wykonuję prawie codziennie z jego udziałem masaż twarzy i bardzo sobie je chwale. Mnie dodam zapychał olej malinowy!
Zależy to naprawdę od skóry, dlatego jeśli jakiś produkt Wam pasuje, nie zmieniajcie go, bo inni tak mówią.
Krem z filtrem Pharmaceris S SPF50
Przyznam wam szczerze, że rzadko używam tego filtru, bo jest on bardzo średni. Bardzo słaby skład, nawet może lekko zapchać. Staram się jednak go zużyć, gdyż ochrona przed słońcem jest bardzo ważna i dobrze o niej nie zapominać nawet zimą.
Maseczki
Nie powiedziałabym, że to must have, ale z pewnością przyniesie dużą ulge naszej twarzy.
Po maseczki oczyszczające, do tych nawilżających. Od siebie polecam maseczkę od SkinFood, enzymatyczną od Tołpy oraz winną Holika Holika
Masaże Twarzy
W Polsce nadal niedoceniane. Wcześniej rozpoczęcie masaży twarzy może naprawdę zaoszczędzić nam pieniędzy w różnego rodzaju kwasy, botoksy itp Możemy nimi wyszczuplić twarz, usprawnić przepływ krwi i limfy, pożądany owal twarzy i wiele, wiele innych.
Co planuje w najbliższym czasie ?
Na pewno planuje w najbliższym czasie zakup nowych maseczek, firmy Orientana oraz rollera kulkowego do twarzy. Są one bardzo chwalone na yt i nie są w wysokich cenach. Cenowo wypada to 25-100zł Na pewno będzie ich recenzja! Ponadto kosmetyki The Ordinary i Sensum Mare mają wysokie miejsce w moich zainteresowaniach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)