Hej kochani! Dzisiaj trochę o marce The Ordinary. Marka ta, zdobyła naprawdę dużą popularność ostatnimi czasy. Oferuje bogaty wachlarz produktów na wiele dolegliwości naszej cery. Wypada raz lepiej, raz gorzej. Ostatnio nawet są pogłoski, że w niektórych kosmetykach zostały zmienione składy na gorsze, dlatego sam temat tej marki jest zdecydowanie ciekawy. Ja postanowiłam zakupić serum, które ma wspomóc walkę z moim ulubionym tematem, czyli ze zmarszczkami, zapraszam na recenzje!



Zmarszczki są naprawdę interesującym tematem. Może się przyzwyczaiłam, ale nadal nie podobają mi sie kłamstwa producentów, którzy obiecują wręcz ich likwidacje, jestem delikatnie z tym zdegustowana. Mało jest składników, przynajmniej znanych  nam, które wnikną przez skórę i mogą coś faktycznie zrobić z tym problemem. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Jednak, jeśli juz widzimy oznaki starzenia, to peptydy nam ich nie usuną, co fajnie zostało omówione w książce bez parabenów. Mimo jednak tej wiedzy, serum zakupiłam. Nie było ono drogie, gdyż  zaledwie 31zł/30ml więc się skusiłam.

Serum, jak większość produktów TO, jest w szklanej buteleczce. Przyznam, że sam design dużo produktom tym daje. Mi osobiście kojarzą się z profesjonalnymi kosmetykach, nie dla wszystkich śmiertelników :D Wręcz w moim odczuciu wyłoniły się ze sterty tych kolorowych i pstrokatych etykietek. Poza ładnym designem, jego użytkowanie jest również przyjemne. Szybko rozprowadza się po skórze i szybko wchłania. Jednak, jak działanie? Mam zmarszczki dosyć płytkie, naprawdę dużo pomocy im nie trzeba, jednak dla większości produktów, nawet to jest problemem. To serum całkiem sprawnie wyprasowała zmarszczkę na czole, ale efekt nie jest trwały. Przy bogatej mimice twarzy, wraca ona na miejsce po kilku godzinach. Nawet po długim stosowaniu efekt nadal nie jest trwały. Przyjemnie jednak produkt wygładza twarz i nadaje mu lekkiej promienności. Jednak, czy to wystarczy, by kupić ten produkt? Moim zdaniem nie, gdyz kupujemy produkt w innym celu i oczekujemy czegoś innego. W przypadku składu, ten produkt nie miał chyba go zmienionego. Jest krótki i całkiem przyjemny.

Aqua (Water), Propanediol, Acetyl Hexapeptide-8, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Gellan Gum, Sodium Chloride, Isoceteth-20, Dimethyl Isosorbide, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Chlorphenesin.


Jednak decydujące pytanie. Czy kupiłabym ponownie ten produkt? Nie. Jedynym plusem jest to, że produkt jak na serum jest po prostu tanie.

7 komentarzy:

  1. Ja mimo wszystko bym kupiła i spróbowała na sobie :). Zresztą wszyscy je chwalą, ale o tych zmianach składów na gorsze nie słyszałam, muszę zwrócić na to uwagę przed zakupem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej marki, może skusiłabym się na przetestowanie tego serum ze względu na niską cenę 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam i bardzo lubię, nie oczekując cudów. Chętnie znów się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam tego serum, ale mam od nich kilka rzeczy, kultowy peeling krwawy świetnie się u mnie sprawdza :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widuję tylko na blogach tę markę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jeszcze nie miałam styczności z The Ordinary, ale samą markę znam głównie z Instagrama :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam produkty, ale jeszcze nie miałam okazji przetestować ;)

    OdpowiedzUsuń

Hej misiek! Cieszę się, ze tu jesteś ! Każdy konstruktywny komentarz powoduje uśmiech na mojej twarzy i motywuje mnie do dalszej pracy.
Jeśli będę miała czas, z pewnością odwiedzę Twojego bloga i nie musisz zostawiać linku do niego, na pewno go znajdę ;)