Hej kochani! Jak Wam mija marzec ? Czujecie już tą cudną temperaturę na plusie i budzącą się do życia przyrodę ? Ja jeszcze nie, hah za oknem dużo błota, a trawka ma bardzo poszarzały i nijaki kolor. Przyznam, że umilają to tylko moje  kolorowe kaktusiki i tulipaniki z 8 marca. A dzisiaj przychodzę do Was z wulkaniczna glinka Kamczatka Liftingująca. Zapraszam na recenzje !

 Jak wiecie z moich poprzednich postów, ostatnio miałam okropny problem z zapchanymi porami. Kaszka na czole i wypryski, powoli zaczynają się uspokajać, ale to jeszcze nie jest ideał mojej cery. Dlatego do tej gliniki szczególnie, ze firma wydawała mi się dosyć średnia, podchodziłam z dystansem. Ale jak wiecie, kocham testować, więc jednak się na nią zdecydowałam.
Wizualnie nie robi wrażenia w ogóle. Wygląda  jak szary proszek zamknięty w saszetce. Dostajemy takie 2 w pudełeczku. Moim zdaniem powinni z jednej saszetki zrobić 2-3 bo jest zdecydowanie za duzo produktu jak na jeden raz. Glinka nie ma określonego zapachu, a w niej znalazłam 2-3 kolorowe drobinki czyli produkt nie jest za bardzo sterylny :/



Produkt dosyć łatwo rozprowadza się po skórze, ale dosyć topornie zmywa. Za zadanie ma odprężyć, nawilżyć i tonizować cerę po ciężkim dniu. Jak się ma to w rzeczywistości ?
Otwarcie przyznam, że jako osoba gustująca ostatnimi czasy w maseczkach w płachcie, czyli poprzeczka jest dosyć wysoko, ta glinka nie spełniła moich oczekiwań. Maseczka była  po prostu nijaka. Nie odczułam ani nawilżenia ani odprężenia cery. Więcej zachodu z jej wyrabianiem i zmywaniem niz z efektu, ktorego po prostu nie ma. Za produkt płacimy około 5-6 zł.
Na pewno więcej juz tej maseczki nie kupię :/

A Wy mieliscie styczność z takimi maseczkami ?

32 komentarze:

  1. O, nigdy nie słyszałam o tej glince, jestem jej ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam wersji wulkanicznej, ale notorycznie kupuję te maseczki, dokładnie z tej firmy w wersji białej lub niebieskiej i jestem nimi zachwycona. Są tanie jak barszcz, opakowanie wystarcza mi na 4 razy więc jestem zadowolona. Ja nakładam je baaaardzo grubą warstwą, więc może dlatego tak dobrze się spisują :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w swojej kolekcji glinek ale jakoś za nią nie przepadam.
    Mój blog.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ta wulkaniczną i u mnie sprawdza się bardzo dobrze, ale jednak najlepsza jest biała:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Te glinki są bardzo popularne i znajdują się w ofercie wielu sklepów ale jakoś nigdy mnie do nich nie ciągnęło...samo opakowanie wygląda tandetnie, a jak widać to co w środku też nie jest najlepszej jakości :P Trochę szkoda, bo jak ktoś ma pierwszy raz styczność z produktem typu glinka w takiej formie, to może się niepotrzebnie zrazić, a przecież takie czyste są naprawdę genialne i mogą zdziałać wiele dobrego dla skóry :(

    Sakurakotoo ❀ ❀ ❀

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba mam ją gdzieś zakopaną wśród zapasów z glinkami :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie próbowałam glinek. Mam jedną z któregoś ShinyBoxa, ale jeszcze czeka na swoją kolej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam jej, ale pamiętam niebieską glinkę, cudna była :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mialam inna glInke z Marionu i fajnie sprawdzila sie u mnie. Tej nie mialam nigdy. Szkoda, ze efekty po jej uzyciu sa slabe.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja ostatnio szukam oczyszczającej maseczki w płachcie, bo te do zmywania totalnie się u mnie nie sprawdzają :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam jej,często kupuję podobne w drogeriach:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubie kosmetyki z glinka, lecz tej nigdy nie uzywalam

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam tą glinkę. Od około stycznia kurzy się na półce i woła aby ja zrobić, jednak ja mam strasznego lenia na to i ciężko mi się zebrać. Mimo iż u Ciebie nie było rewelacji, ja niedłuo ją wykorzystam. Moja skóra lubi się ze wszystkim co nawilża choć w 1% więc mam nadzieje, że i to bedzie oK:)
    buziaki Myszko.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam te Glinki, tej jeszcze nie miałam 😁

    OdpowiedzUsuń
  15. szkoda, że się nie sprawdziła

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że się nie sprawdzila, ja o niej nie slyszalam...
    Pozdrawiam cieplutko i obserwuje
    Zapraszam: Mój Blog

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo lubię glinki, ale szkoda że ta zawiodła :(

    OdpowiedzUsuń
  18. Szkoda, że się u Ciebie nie sprawdziła :-( Ze swojej strony polecam maseczkę z alg... też w proszku, ale dla mnie bomba :)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Pamiętaj o tym że maseczkom w formie glinki nie powinno dać się wyschnąć na twarzy. Działa aktywnie tylko kiedy jest mokra. Powinno się ją zwilżać wodą termalną lub rozrobić z olejem. Dopiero wtedy poznasz jej prawdziwe działanie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Miałam kiedyś od nich glinki, faktycznie te opakowania są za duże. Ja jedną saszetkę zużywałam na kilka razy

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie miałam, ale po twojej opini bym sie na nia nie skusila !

    OdpowiedzUsuń
  22. Nigdy nie miałam z nią do czynienia, lubię glinki, ale najchętniej sięgam po gotowe już maski :)

    OdpowiedzUsuń

Hej misiek! Cieszę się, ze tu jesteś ! Każdy konstruktywny komentarz powoduje uśmiech na mojej twarzy i motywuje mnie do dalszej pracy.
Jeśli będę miała czas, z pewnością odwiedzę Twojego bloga i nie musisz zostawiać linku do niego, na pewno go znajdę ;)