Płachty swego czasu były często na moim blogu. Bardzo się nad nimi rozczulałam i uważałam za swego rodzaju cudo ? Z biegiem czasu, lat zdecydowanie swoje zdanie zmieniłam. Czemu ? Stosując naprawdę wiele płacht zauważyłam, że naprawde wartościowe tego rodzaju są produkty wyższej jakości za 20 zł za sztuke i więcej. Takie płachty przy dawały mi efekty na dłuzej, a nie tylko krótkotrwałe. Ponadto oglądaliście skład? Duża ilość płacht jakie są sprowadzane do  Polski to podróby. Skład pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Wiele sprzedawców zrobiło naprawdę fneomenalny biznes. Kupuje podróby znanych marek np na Ali, a potem sprzedaje w Polsce za 3x drożej. Fascynacja azjatycką pielęgnacja bierze górę, ludzie to kupują i wspierają biznes.
Czy mówię jednak płachtom stanowcze NIE ? Nie do końca. Doceniam płachty, które naprawdę dają fajne efekt, ale jednak koszt około 20-30zł za płachte na raz to dla mnie po postu za dużo.
WIęc dlaczego dziś ocenię parę tego typu płacht? Hipokryzja?
Nie, płachty dostałam na targach, a jedna już po prostu długo bardzo leżała i się kurzyła. Nie sa to produkty klasy premium, ale tez nie mam zamiaru ich wyrzucać ;)



Holika Holika Hyaluronic Acid

Na pierwszy rzut leci popularna firma Holika Hoilka. Doceniana, lubiana marka. Bardzo lubie od nich maskę wyciąg z czerwonego wina. Ogólnie firma spoko, ale nie miałam nigdy po niej wow, chociaż nie wszystkie produkty są u nich tanie. Płachty w większości są po prostu okej. Tak będzie i tym razem. Powiem wam, że już przykładam wielką uwagę do produktów z kwasem hialuronowym. Mam go w serum, jak i w kremie na dzień. Uznaję go za "must have". Dlatego w sumie ta płachta wydała mi się całkiem interesująca ? Bezproblemowo nakłada się ją na twarz, dobrze nasączona. Ponadto jest efekt prasowania mojej zmarszczki na czole. Jednak co jest częstego w takich produktach. Tak zwany efekt "prasowania" utrzymuje sie z parę godzin ? Maksymalnie.
 Płachta bardziej nie wpłynęła na moją skórę. Na następny dzień nie była ona bardziej nawilżona, a zmarszczka powróciła na swoje miejsce. Jak składowo ? Wyjątkowo okej, chociaż zakupu po prostu nie powtórzę




      Water, Glycerin, Isopentyldiol, Dipropylene Glycol, Butylene Glycol, Centella Asiatica Extract, Paeonia Suffruticosa Root Extract, Sodium Hyaluronate, 1,2-Hexanediol, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, *Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract, Carbomer, Arginine, Glyceryl Caprylate, Hydroxyethylcellulose, Ethylhexylglycerin, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Citrus (Lemon) Peel Oil, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Salvia Officinalis (Sage) Leaf Extract*, Malva Sylvestris (Mallow) Flower Extract, Scabiosa Arvensis Extract, Octyldodecanol, Hydrogenated Lecithin, Ceramide NP, Caprylyl Glycol, Disodium EDTA



SESAMIS Ginseng Nutrition Mask 

Firma wcześniej mi nieznana, dlatego podchodziłam do niej sceptycznie.  Zainteresowała mnie nawet przez słynny korzeń żeń szeń, który jest naprawdę bardzo ceniony w Azji. Sama maseczka nie robi spektakularnego wrażenia wizualnie. Chociaż wydaje się obiecująca przez ekstrakt z żeń szenia na 5 miejscu w składzie, a nie na jakimś 10. Płachtę jednak o wiele gorzej nakłada się na twarz niż Holike Holike, jest gorzej dopasowana. Jaki jednak efekt ? Promienna, odżywiona skóra, ale efekt znika również bardzo szybko :/ Skóra staje sie po kilku godzinach wręcz bardzo sucha :/
Zdecydowanie nie jest to mój ulubieniec i niekoniecznie wam go polecam.



 Water, Glycerin, Butylene Glycol, Propylene Glycol, Panax Ginseng Root Extract, Aloe Barbadenis Leaf Extract, Portulaca Oleracea Extract, Sodium Hyaluronate, Phenoxyethanol, Polysorbate 80, Allantoin, Betaine, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Water, Arginine, Carbomer, Sodium PCA, Dipotassium Glycyrrhizate, Disodium EDTA, Tocopheryl Acetate, Hydroxyethylcellulose, Fragrance.


  
G-Synergie Bamboo Philippine Charcoal Mask

Maska po której najmniej się spodziewałam jakichkolwiek. Jest to produkt, który widziałam nawet w cenie 5? Naprawdę, niezbytnio ufam płachcie za 5 czy 2 zł Od razu mnie to odrzuca. Płachta jest słabo dopasowana, a samo serum średnio dosyć się wchłania. Maski zdecydowanie bałabym się używać codziennie. Wierze w działanie bambusa, coś na pewno robi, ale wątpie o jego działanie w tej płachcie :/




Podsumowując, najchętniej używało mi się maske Holika Holika. Ta firmę w miarę już kojarzę, znam. Innych po prostu się bałam, jak zrozumiała, że sporo sklepów zamawia je z średnio wiarygodnych stron.  Nie kupujcie masek od średnio wiarygodnych producunetów. Dobra płachta ma swoją wartość i na pewno nie jest to 5 zł. Sporo jest podrób, jak firma Bioaqua (podrobka SNP). Nie dajcie się na to oszukać. Nie zrobi wam to pewnie większej krzywdy, ale też super nie zadziała i nie pomoże. Zalecam spora ostrożność i myślenie nad tym, co nakładamy na swoją twarz.


14 komentarzy:

  1. U mnie z płachtami jest tak jak Ty. Różnicę widzę tylko w tych droższych płachtach. Raz miałam okazję testować taką prawdziwie koreańską i to było cudo. Te dostępne w rossmannie itd. nie robią z moją skórą tak fajnych rzeczy. Teraz właśnie też uważam żeby nie dawać się nabrać na opakowania, bo są bardzo mylące. Fajnie by było jakby wyszły polskie płachty wykorzystujące nasze rodzime składniki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem własnie te z Rossmana itp niczym sie nie wyróżniają, szkoda pieniedzy

      Usuń
  2. Chociaż maski w płachcie są moimi ulubionymi to muszę Tobie przyznać rację, że tylko te droższe dają zauważalne efekty..

    OdpowiedzUsuń
  3. Głos rozsądku, który zdecydowanie podzielam. Bardzo lubię płachty, ale ich duża popularność sprawiła, że efekty są takie, jakie piszesz. Nie używam płacht często, bo jednak te lepsze nie kosztują mało, a na tanie szkoda mi czasu, pieniędzy, a może i właśnie cery. Czytam multum recenzji na blogach maseczek, ale gdy zwrócę uwagę na ich skład, naprawdę mało która ma dobry i fajny :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, a ewentualne skłandiki aktywne są bardzo daleko w tyle :/

      Usuń
  4. Zalezy jak na to patrzeć. HH jest tanią firmą, tylko u nas są tak kosmiczne narzuty, że szkoda gadać, ale prawda jest taka, że ich maski należą do ogromnych średniaków. Jesli u kogoś działają - super, ale w zdecydowanej większości sądzę, że to efekt placebo. Do tego, żeby maska zdziałała coś więcej względem np: nawilżania, to przydało by się użyć więcej niż raz. Sesame należy do koreańskiego koncernu Hawon, jednak jakoś w sklepach koreańskich online jest niewidoczne, więc albo jest to coś typu Ziaja/Perfecta, albo jest to typowy brand "na Zachód". Maski w płachcie za 5 zł są ok, ale nie z naszego rynku. I z założenia są przewidziane jako maski codzienne. Przykładem jest japońskie Kose, które ma 30 masek w płachcie spakowanych jak mokre chusteczki do demakijażu - w pudełko i po prostu wyciągasz co dzień jedną płachtę. Kosztują średnio 17 - 22 $, co w przeliczeniu daje mniej niż 3,90 zł. Ale w zasadzie tylko w takim przypadku jest sens za nie tak płacić (btw. można trafić na koreańskie w podobnej cenie, jak np mój ulubiony Welcos, ale wtedy liczysz się z tym, że używasz częściej jednego rodzaju niż raz na tydzień). Kończąc wywód - nieszczególnie dowierzam maskom w płachcie u nas w drogeriach. I masz rację z tym akapitem a propos Aliekspres :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płachty do spory temat, dlatego mam wrażenie, że sporo osób chce zrobić biznes na nieświadomych konsumentach

      Usuń
  5. Właśnie dlatego nie kupuję płacht z większości polskich sklepów, którzy nie są oficjalnymi dystrybutorami danej marki, bo wiem, że większość po prostu robi na tym biznes - kupuje podróby na Alie, a sprzedaje kilka razy drożej. W ogóle ostatnio trochę mniej u mnie płacht, jak kiedyś zużywałam im sporo, tak teraz stawiam już raczej na maski w tubkach wielokrotnego użytku. Choć czasem nie pogardzę jakimś zamówienie na ebay prosto z Korei - płachty wychodzą tanio i przychodzą do mnie z zaufanego sklepu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj jest w tym coś - gdy widzę pięknie opakowane płachty w biedronce czy lidlu, albo tak jak piszesz, jakieś tanie, to wiem, że szału nie będzie. Uwielbiam maski z mediheal, po nich efekt jest widoczny i na dłużej, dobrze sprawdziły mi się też maski z serii so what?! dostępne w sephora.
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo że maski w płachcie to od dłuzszego czasu moi faworyci musze ci przyznac racje, niestety tylko te drozsze dają zauwazalny efekt��

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z Tobą. te tańsze płachty nie do końca zachwycają, dlatego również swterdzam, że te droższe dają zauważalne efekty - polecam te z marki UNITOUCH ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nienawidze celulozowych płacht.. nawet jak skład jest ok, to odpycha mnie ten materiał... Teraz znalazłam maski w płachcie na naturalnym jedwabiu od Orientany i zdecydowanie czuć różnice :)

    OdpowiedzUsuń

Hej misiek! Cieszę się, ze tu jesteś ! Każdy konstruktywny komentarz powoduje uśmiech na mojej twarzy i motywuje mnie do dalszej pracy.
Jeśli będę miała czas, z pewnością odwiedzę Twojego bloga i nie musisz zostawiać linku do niego, na pewno go znajdę ;)