Hej wszystkim! Znalezienie idealnego serum nie jest proste i nie będę kłamać, że takowe znalazłam bo byłoby to kłamstwem. Jednak uważam, że jest to produkt całkiem dobry, dlatego dziś do was z nim przychodzę ! Purito jest to koreańska mark, która mocno stawia sobie za cel naturalność. Nazwa marki kosmetyków PURITO powstała z połączenia słowa „purify” oznaczającego czystość i z chińskim symbolem reprezentującym ziemię.

Serum jest na bazie witaminy C i kwasu hialuronowego. Skład jest naprawdę zadowalający, bo mamy aż 84% kwasu i 10% witaminy C. Nie będę ukrywać, że patrze na takie kosmetyki z uśmiechem na twarzy. Obietnic jednak producent składa dosyć sporo. Wpływ na kolor cery, niedoskonałości, zmarszczki, utrata jędrności skóry, stany zapalne. Obietnice niebanalne i jest ich dosyć sporo. Jak ma sie to do rzeczywistości ?

Ważne jest już samo dostarczenie produktu. Osobno zapakowana jest buteleczka z produktem, a osobno jest pompka. Sami otwieramy buteleczkę z serum, która jest szczelnie zamknięta. Lekkim problemem jest dla mnie zapach, bo serum po prostu śmierdzi. Trudno mi określić nawet dokładnie czym. Przez zapach wręcz nie miałam ochoty testować produkty, ale się przemogłam. Produkt bardzo szybko się wchłania i wręcz od razu mogę nakładać na nie maseczkę lub zwykły krem. Kolejnym plusem jest skład. Sami spójrzcie, naprawdę przyjemny.

Sodium Hyaluronate Liquid (84%), Ascorbic Ac.(10%), 1,2-Hexanediol, Niacinamide, Arginine, Human Oligopeptide-1, Hydrolyzed Collagen, Nelumbium Speciosum Flower Extact, Magnolia Liliflora Bud Extact, Lilium Tigrinum Extract, Paeonia Albiflora Root Extract, Tuber Magnatum Extract, Pyrus Malus (apple) Fruit Extract, Red Ginseng Extract, Sodium Polyacrylate, Adenosine, Disodium Edta 

Jednak ważną kwestią jest działanie, jak się u mnie sprawdziło? Osobno produkt jest dosyć średni, w skrócie nic nie robi, ale zdecydowanie wzmacnia on działanie kremów oraz maseczke, w szczególności nocnych. Dzięki niemu zdecydowanie mam mniej wyprysków, a nawet wągrów., Trochę ujednolica kolor cery i wzmacnia działanie maseczke, dzięki czemu zmarszczka na czole jest często ładnie wygładzona. Serum kosztuje 75-90zł. Uważam, że nie jest to wygórowana cena. Serum używam od października i nie zużyłam nawet 1/3 buteleczki. Produkt bardzo wydajny. Jednak czy się gnę po niego ponownie? Trudno powiedzieć, bo na mojej liście jest jeszcze serum od The Ordinary. Bardzo jestem ciekawa jak się sprawdzi.

14 komentarzy:

  1. Serum to jakoś mnie do siebie nie przekonuje. Myślę, że są lepsze. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest idealne, tak jak w recenzji. Piszę samo prawdę o produkcie :D

      Usuń
  2. Działanie które opisujesz wydaje się być bardzo fajne. Odkąd zobaczyłam ta markę w kampanii ambasadorkakosmetyczna mam ochote cos z niej przetestowac 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest bardzo fajne chociaz nadal mysle, ze nie jakies duze.

      Usuń
  3. Fajnie, że jest wydajny, kosztuje wcale nie dużo ale działanie ciut za słabe chyba i można znaleźć lepsze serum z witaminą C - nawet za wyższą kwotę.. Ale do wzmocnienia działania jakiejś maski w płacie byłoby chyba ok?

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj chyba jednak też wolałabym The Ordinary :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdzę i chętnie wydam werdykt ktore lepsze :D

      Usuń
  5. Może kiedyś skuszę się na coś tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na mojej liście też jest The Ordinary, zresztą ostatnio jest jakiś szał na ich produkty :P. Purito mimo wszystko bym spróbowała, lubię tego typu produkty i dałabym mu szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak najbardziej do przetestowania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm faktycznie ciekawe opakowanie, pierwszy raz spotykam się z tym, że pompkę zakładam ja a nie jest już fabrycznie. Z drugiej strony, to wydaje się całkiem logiczne. Mimo tego, jakoś nie jestem przekonana, zwłaszcza że piszesz, że śmierdzi;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń

Hej misiek! Cieszę się, ze tu jesteś ! Każdy konstruktywny komentarz powoduje uśmiech na mojej twarzy i motywuje mnie do dalszej pracy.
Jeśli będę miała czas, z pewnością odwiedzę Twojego bloga i nie musisz zostawiać linku do niego, na pewno go znajdę ;)