Hej kochani! Widzowie Yt już widzą powoli, jak tematem na czasie staje się "OTWIERAMY KALENDARZ". Kalendarze adwentowe są w modzie. Są tematem na językach u wielu osób.
Z mojego punktu widzenia jest to dosyć droga fanaberia. Zazwyczaj kalendarze te nie mają ciekawej zawartości, ale kosztują 200- 300zł z marek takich, jak Catrice czy Essence. Im lepsza marka, tym kalendarz jest droższy. Jeden z droższych kalendarzy jakie widziałam był La mer za 1600 zł
Przyznam, że nawet jakby było mnie stać nie kupiłabym takiej kalendarza, a lubie inwestować w kosmetyki i pielęgnacje.
Co jednak w dzisiejszym poście ? Przyjrzymy się z bliska paru kalendarzom popularnych marek.
Ogólnie cena tych kalendarzy się zwraca zazwyczaj, ale wiekszość produktów po prostu nie jest satysfakcjonująca moich zdaniem.
Na pierwszy rzut wzięłam kalendarz adwentowy z The Body Shop. Nie jest to jakaś rewelacyjna firma, ale całkiem lubię i cenię ich kosmetyki. Pamiętajcie o czarnym piątku. Wtedy możecie kupić często u nich produkty nawet w cenie - 50%! Ja już się szykuje!
Jednak co mamy w kalendarzu ? Mamy 25 produktów podobno starannie dobranych. Przyznam, że odrzuca mnie na przykład pilnik do paznokci. Naprawdę ? Trzy razy jestem na nie.
Miło jednak się patrzy na masło do ciała Fuji Green Tea i British Rose . Zapachy mają po prostu cudowne. Ale poza tym ? Nic mnie nie zaciekawiło. Bardzo smutne, że nie zostały dane peelingi do ciała, które są świetne. Zostały dane produkty średnie, które moim zdaniem były po prostu niepopularne.
Kalendarz kosztuje 399,90 zł. Moim zdaniem nie jest warty swojej ceny. Produkty takie jak szampony, zele pod prysznic są przeciętne. Inne marki o wiele więcej oferują.
(Dostępny w Polsce)
Essie wydaje mi się całkiem cenioną marką. Bardzo lubię trwałość ich lakierów do paznokci. Dobra trwałość i duża gama kolorów. Jednak nie są one najtańsze, tak jak i sam kalendarz. Za kalendarz na stronie Allegro musimy zapłacić aż 350zł, ale podobno jest dostępny w Niemczech za 50 Euro (GlamPaula). Kalendarz mimo swojej ceny posiada więcej zapchaj dziur niźli kalendarz the Boy Shop. Znajdziemy w nim ozdoby na choinkę, karteczki w kształcie serduszka, naklejki na paznokcie, wstążki, zmywacz do paznokci, pilnik do paznokci. Uważam, że za taką cenę jest to rozczarowująca zawartość.
Również uważam, że i ten kalendarz nie jest warty swojej ceny :/ Jeśli chcecie zobaczyć co dokładnie było w tym kalendarzu, to zapraszam na kanał GlamPaula
(Dostępny w Polsce)
NYX
Nyx również uważam za całkiem dobrą i cenioną się markę. W tamtym roku kalendarz był całkiem porządny. Oryginalne kolory, możliwość wypełnienia swojej kolorówki o ciekawe produkty. W tym roku uważam, że kalendarz również jest ciekawy. Już w pierwszym okienku jest pomadka o fioletowym odcieniu ( kocham fiolet!). Są błyszczyki, pędzle i odcienie w miarę popularne. Uważam, że na tą chwilę ten kalendarz ma najwięcej sensu ? Kosztuje £50 czyli około 250 zł. Pełnowymiarowe produkty, sporo osób ubolewa jednak nad brakiem jakiejkolwiek paletki :/
(Niedostępny w Polsce)
Kiehls
W tym roku Kiehls postawił na eco friendly opakowanie z organicznej bawełny, do wielokrotnego użytku. Niestety również kalendarz niedostępny w Polsce, a jego cena wynosi 125 £.
Cena bardzo wysoka, ale nie zapominajmy, iż Kiehls to droższa marka. Miło się jednak patrzy, iż zostały dane tu hity tej marki, jak mój krem awokado, ktory polecam oraz Ultra facial cream, krem nawilżający na dzień. Ubolewam za danie zaledwie 5ml serum z witaminą C oraz tak samo z kolejnym kultowym serum Midnight recovery concentrate. Również skromna, malutka buteleczka, pojemność nie została podana. Ten kalendarz zdecydowanie jest interesujący. Nie ma jakiś zbędnych zapychaczy, ale zdecydowanie jego cena jest zaporowa.
(Niedostępny w Polsce)
Chcielibyście analize innych kalendarzy znanych marek? A może jakiś planujecie sami kupić ?
Z mojego punktu widzenia jest to dosyć droga fanaberia. Zazwyczaj kalendarze te nie mają ciekawej zawartości, ale kosztują 200- 300zł z marek takich, jak Catrice czy Essence. Im lepsza marka, tym kalendarz jest droższy. Jeden z droższych kalendarzy jakie widziałam był La mer za 1600 zł
Przyznam, że nawet jakby było mnie stać nie kupiłabym takiej kalendarza, a lubie inwestować w kosmetyki i pielęgnacje.
Co jednak w dzisiejszym poście ? Przyjrzymy się z bliska paru kalendarzom popularnych marek.
Ogólnie cena tych kalendarzy się zwraca zazwyczaj, ale wiekszość produktów po prostu nie jest satysfakcjonująca moich zdaniem.
Na pierwszy rzut wzięłam kalendarz adwentowy z The Body Shop. Nie jest to jakaś rewelacyjna firma, ale całkiem lubię i cenię ich kosmetyki. Pamiętajcie o czarnym piątku. Wtedy możecie kupić często u nich produkty nawet w cenie - 50%! Ja już się szykuje!
Jednak co mamy w kalendarzu ? Mamy 25 produktów podobno starannie dobranych. Przyznam, że odrzuca mnie na przykład pilnik do paznokci. Naprawdę ? Trzy razy jestem na nie.
Miło jednak się patrzy na masło do ciała Fuji Green Tea i British Rose . Zapachy mają po prostu cudowne. Ale poza tym ? Nic mnie nie zaciekawiło. Bardzo smutne, że nie zostały dane peelingi do ciała, które są świetne. Zostały dane produkty średnie, które moim zdaniem były po prostu niepopularne.
Kalendarz kosztuje 399,90 zł. Moim zdaniem nie jest warty swojej ceny. Produkty takie jak szampony, zele pod prysznic są przeciętne. Inne marki o wiele więcej oferują.
(Dostępny w Polsce)
Essie wydaje mi się całkiem cenioną marką. Bardzo lubię trwałość ich lakierów do paznokci. Dobra trwałość i duża gama kolorów. Jednak nie są one najtańsze, tak jak i sam kalendarz. Za kalendarz na stronie Allegro musimy zapłacić aż 350zł, ale podobno jest dostępny w Niemczech za 50 Euro (GlamPaula). Kalendarz mimo swojej ceny posiada więcej zapchaj dziur niźli kalendarz the Boy Shop. Znajdziemy w nim ozdoby na choinkę, karteczki w kształcie serduszka, naklejki na paznokcie, wstążki, zmywacz do paznokci, pilnik do paznokci. Uważam, że za taką cenę jest to rozczarowująca zawartość.
Również uważam, że i ten kalendarz nie jest warty swojej ceny :/ Jeśli chcecie zobaczyć co dokładnie było w tym kalendarzu, to zapraszam na kanał GlamPaula
(Dostępny w Polsce)
NYX
Nyx również uważam za całkiem dobrą i cenioną się markę. W tamtym roku kalendarz był całkiem porządny. Oryginalne kolory, możliwość wypełnienia swojej kolorówki o ciekawe produkty. W tym roku uważam, że kalendarz również jest ciekawy. Już w pierwszym okienku jest pomadka o fioletowym odcieniu ( kocham fiolet!). Są błyszczyki, pędzle i odcienie w miarę popularne. Uważam, że na tą chwilę ten kalendarz ma najwięcej sensu ? Kosztuje £50 czyli około 250 zł. Pełnowymiarowe produkty, sporo osób ubolewa jednak nad brakiem jakiejkolwiek paletki :/
(Niedostępny w Polsce)
Kiehls
W tym roku Kiehls postawił na eco friendly opakowanie z organicznej bawełny, do wielokrotnego użytku. Niestety również kalendarz niedostępny w Polsce, a jego cena wynosi 125 £.
Cena bardzo wysoka, ale nie zapominajmy, iż Kiehls to droższa marka. Miło się jednak patrzy, iż zostały dane tu hity tej marki, jak mój krem awokado, ktory polecam oraz Ultra facial cream, krem nawilżający na dzień. Ubolewam za danie zaledwie 5ml serum z witaminą C oraz tak samo z kolejnym kultowym serum Midnight recovery concentrate. Również skromna, malutka buteleczka, pojemność nie została podana. Ten kalendarz zdecydowanie jest interesujący. Nie ma jakiś zbędnych zapychaczy, ale zdecydowanie jego cena jest zaporowa.
(Niedostępny w Polsce)
Chcielibyście analize innych kalendarzy znanych marek? A może jakiś planujecie sami kupić ?
Ja raczej nie kupię kalendarza, bo nie przywiązują do tego jakiejś wielkiej wagi, ale bardzo lubią kiedy otwierają je inni. 😊
OdpowiedzUsuńRaczej nie kupuję, ale nie mówię, że nigdy :D
OdpowiedzUsuńSama pewnie nie kupię sobie kalendarza, ale jest to fajna opcja na prezent dla kogoś :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie kupuję takich kalendarzy ;]
OdpowiedzUsuńJa odpuszczam kosmetyczne kalendarze adwentowe. Kupuję córce najczęściej 2: jeden czekoladkowo-słodyczowy, a drugi jakiś z zabawkami ( coś co aktualnie ma ulubionego ) - w zeszłym roku był Playmobil - ciekawe co tym razem wymyśli :)
OdpowiedzUsuńZeszłoroczny The Body Shop bardzo miło mnie zaskoczył i nie wiem czemu zrobili krok w tył. Co do Kiehl's w tym roku również pojawi się kalendarz adwentowy i jest w papierowym wydaniu, tylko jeszcze nie jest podana data :)
OdpowiedzUsuńJa zakupiłam już kalendarz z Balea, ale może skuszę się jeszcze na jakiś inny. :)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu już czeka Clinique ;)
OdpowiedzUsuńJa nie kupuję kalendarzy adwentowych chyba, że ze słodkościami :D Te kosmetyczne aż tak mnie nie kuszą :P
OdpowiedzUsuńZastanawiam się właśnie nad kupnem jakiegoś kalendarza.
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam takich kalendarzy :)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku nie miałam kalendarza, ale w tym roku nie wykluczam. Jeszcze się rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńOglądam zawartości kalendarzy na YT, ale sama osobiście wolę mieć wpływ na to, co kupuję. To tak jak z boxami kosmetycznymi. Miałam przez jakiś czas przygodę z japońskim, ale po przeliczeniu się okazało, ze nie jest wart swojej ceny. Z kalendarzami zwykle jest podobnie.
OdpowiedzUsuńJa nie kupuję kalendarzy, ale zawsze z ciekawością przeglądam. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi kasy na kalendarze, bo jednak mają przesądzone ceny. Może skuszę się na balea, bo jakiś chciałabym mieć 😉
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Takie kalendarze może i są fajne wizualnie. Można też zrobić ciekawe stories na insta czy filmik na yt, ale prawdziwe korzyści są...małe i zupełnie nieproporcjonalne do ceny jaką trzeba za nie zapłacić...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Kalendarze na biurko? U nas, w title="kalendarze">www.foto-kalendarz.pl/ znajdziesz tylko i wyłącznie najlepsze rozwiązania.
OdpowiedzUsuń