Hejka! Dzisiaj post o ajurwedyjskiej terapii do włosów od Orientany. Czytelnicy mojego bloga wiedza, że uparcie walczę z produktami na porost włosów. Jest to trudna walka, składa się na nią wiele czynników takich, jak: dieta, styl życia i geny Ciężko pobudzić włosy do szybszego i większego wzrostu. Ogólnie już pogodziłam się, że nie będę mieć grzywy lwa, ale nadal wierze, że może będzie ich chociaż trochę więcej.
Dzisiejszy produkt zacznijmy od tego, że ma naprawdę intensywny zapach. Jest on mocno wyczuwalny i zostaje z nami na długo. Ponadto produkt niestety dosyć mocno przetłuszcza włosy i na następny dzień po prostu trzeba je umyć. Dlatego też minusem jest fakt, że nie możemy tego produktu stosować codziennie albo chociaż co drugi dzień. Mi przez to zdarzało się po prostu zapomnieć o nałożeniu tego dzień przed myciem.
Na plus zasługuje skład. Jest długi i treściwy. Bardzo dużo mamy olei, między innymi sezamowy i kokosowy. Wąktrotka azjatycką jest tu mocno wybita, ale nie jest ona na początku składu, jest dopiero
w trzeciej linijce. Zatem, gdzie możemy dostrzec jej wielką moc? No właśnie.
Jeśli chodzi o działanie, to uważam, że z pewnością produkt wzmocnił mi włosy. O wiele mniej ich wypada, ale na to złożyła się też zmiana szczotki. Jeśli chodzi o porost, nie jest to znowu produkt który nazwałabym przełomowym. Jest w porządku, ale włosów nie ma jakąś znacznie więcej. Włosy są w dobrej kondycji, a terapia ajuwyderska dała im jakby lekki wsparcie.
Nie dla mnie. Kosmetyki tej marki w ogóle są za tłuste dla mnie.
OdpowiedzUsuńNa rynku jest teraz taki wybór produktów wspierających porost włosów, że można znaleźć taki dobrze działający, niewpływający za bardzo na wygląd ogólny włosów na co dzień oraz z ładnym zapachem :D
OdpowiedzUsuńNie miałam z marką styczności
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że miałam nadzieję na jakiś cud produkt, ale tak jak piszesz, porost włosów i ogólnie ich kondycja to zbiór wielu rzeczy, w tym diety, stylu życia no i kosmetyków...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)