Hej kochani! Zapewne wielu z Was szukało, może nawet dalej szuka trwałeś pomadki. Takiej, która nie ściera się po jedzeniu, nie trzeba jej ciągle poprawiać oraz nie robi skorupy z naszych ust! Wydaje się to naprawdę niemożliwe, by znaleźć taką pomadkę i nie wydać fortuny. Ja znalazłam i jestem zachwycona, więc już pewnie wiecie jaka to będzie recenzja :) Jeśli jesteście zainteresowani ciągiem dalszym to zapraszam !
Przyznam bez bicia, że zazwyczaj firme Maybelline traktowałam jako taki średniak. Ich tusze są po prostu w porządku w moim zdaniem są adekwatne do ceny. Podczas promocji już w ogóle nie mam nic do zarzucenia. Pomadkami nieszczególnie się interesowałam, póki nie trafiłam na zagraniczny youtube i serie Matte Ink. Już dawno nie widziałam tak zachwalanych pomadek. Niestety nie były one wtedy jeszcze tak łatwo dostępne stacjonarnie. Wraz z współlokatorką zamówiłyśmy po jednej ze sklepu iperfumy.pl Nie były tam wtedy najtańsze , bo za 25 zł, teraz są już dostępne po 20-25zł juz z wysyłką. Wszystko dotarło bardzo szybko i sprawnie, więc spokojnie mogę Wam polecać tą stronkę.
Kolejny odcień zakupiłam w drogerii Laboo za 20 zł!
Pomadka ma bardzo stylowy i przyjemny design, tu naprawdę nic nie mam do zarzucenia. Przyznam, że ma też całkiem ładny zapach, ale nie umiem go porównać do czegoś innego. Konsystencja jest gęsta, a ta kupiona wcześniej zmienia mi się trochę w glutka ( po 3 miesiącach od otwarcia). Chyba jedynym minusem jest aplikacja. Trzeba wykonywać ją dosyć precyzyjnie, bo łatwo wyjść poza kontur, a potem ciężko to zmyć. Jak przebrniemy przez ten etap, możemy cieszyć się ślicznymi ustami już do końca dnia. Brzmi to jak reklamowy chwyt, ale taka jest prawda. Pomadki nie da się tak łatwo zlizać, ja używam do zmycia płynu dwufazowego NIVEA. Dla jednych to wada, dla mnie ogromna zaleta, bo nie muszę się martwić zniknięciem pomadki po 2-4h. Ponadto nie zmienia ona moich ust w okropną, sucha skorupę.
Jednak by cieszyć się trwałością polecam na noc nałożyć balsam na usta (np Carmex) rano wytrzeć go (np chusteczką) i dopiero potem nałożyć pomadkę. Jest to naprawdę niezawodny sposób, który często stosuje.
A wy znacie pomadki Maybelline z serii Matte Ink ? Koniecznie dajcie znać w komentarzu.
Słyszałam o nich, ale nie miałam okazji jej zakupić. Jedynie zrobiłam swatcha na dłoni, produkt był nie do zdarcia.
OdpowiedzUsuńUdało Ci się nie skusić na zakup tych pomadek. 😊
OdpowiedzUsuńNudziak jest piękny, chociaż uwielbiam efekt matowy 😉
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nich i dobre, i złe opinie, i jakoś nie mam ochoty próbować, jak sprawdziłyby się u mnie :)
OdpowiedzUsuńTen różowy kolor jest świetny, bardzo mi się podoba :D Dużo o nich słyszałam :D
OdpowiedzUsuńTe pomadki są prześwietne! U mnie doskonale się sprawdzają i chętnie polecam je innym :)
OdpowiedzUsuńRóżowy kolor jest obłędny :)
OdpowiedzUsuńTrwałość zachęcająca, choć ostatnio chętniej sięgam po maty :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety jakoś dziwnie schodziła i się rolowała :/
OdpowiedzUsuńTen róż jest bardzo ładny i myślę, że wyglądałabym w nim dobrze:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maty. Sama mam dość ładny odcień różu z tej serii.
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować tych pomadek ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się pierwszy odcień :)
OdpowiedzUsuńAle ja się o nich dobrego już nasłuchałam :D Jak na ręce w sklepie spróbowałam to dwa dni miałam ślad. Chyba pora o nich pomyśleć!
OdpowiedzUsuńMam dwa kolory: seductress i lover. Też je masz? Nie napisałaś numerów ;). Rzeczywiście są mega trwałe i trzeba być precyzyjnym przy nakładaniu. Ja dalej żałuję że w gamie kolorystycznej jest tak mało nudziaków ;)
OdpowiedzUsuń