Hej kochani! 

Dzisiaj powrót do glonów. Muszę przyznać, że ostatnio są wyjątkowo one bliskie moje sercu. Miałam glony już jedne z Nacomi (nieidealne, ale dawały sobie całkiem nieźle rade) oraz glony z Ecospa. Działanie oczyszczające i wygładzające zdecydowanie robiło na mnie wrażenie, dlatego też pora dzisiaj na kolejny produkt jakim jest przeciwstarzeniowa/ nawilżająca maska algowa do twarzy z żurawiną też z Nacomi. 



Maseczki algowe w swoim działaniu postawiłabym na równi z glinką, gdyż faktycznie coś robią. Niestety wątpie w usunięcie zmarszczek, jak sugerowała jedna z blogerek. Z przyjemnością jednak używam je jako forme oczyszczająco lub mocno nawilżająco na czoło. 

Maska algowa z Nacomi z żurawiną jest bardzo zbliżona do swojej przyjaciółki z borówki. Nadal trudno się ją rozrabia. Sugerowane proporcje nijak mają się do rzeczywistości. Sporo zostaje grudek, a maseczka szybko zastyga. Ponadto nie mamy jej dużo, gdyż zaledwie 50g. Dlatego polecam nie stosować na całą twarz, a na jej określone partie, wtedy to małe pudełeczko posłuży nam na o wiele dłużej. Cenowo nie zachwyca, ale nie wypada źle. Dostajemy za 20zł/50g. Usuwa się ją też bez problemu. Gdy zastygnie, ściągamy ją, jak jeden, wielki płat. Twarz jest odżywiona i wygładzona. Zmarszczka na czole lekko spłycona.



Trudno stwierdzić czy lepsza żurawina czy borwka. Dla mnie ich działanie, jak i aplikacja są bardzo podobne. Jeśli ktoś nie skreśli jej przez toporną aplikacje, to mogę ze spokojem polecić owy produkt.

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam algi, ale już dawno nie miałam takich sypkich. Raczej wybieram gotowce. Teraz kupiłam sobie sypką wersję z faceboom, ciekawe co to będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spróbowałabym z ciekawości którejś, skoro nie ma różnicy. Lata temu, przez przypadek trafiła do mnie ich maska algowa nawilżająca bez dodatków ( nawet nie wiem, czy ją jeszcze robią ), fajna była i w sumie wróciłabym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem chyba odrobinę za wygodna- nie bawi mnie rozrabianie maseczek- zdecydowanie wolę je w formie już gotowej do użycia...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że z algami styczności nie miałam, plus kwestia samodzielnego rozrabiania maski jakoś mi nie leży :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Algi lubię, ale w gotowych już produktach. Z tymi w proszki nie mogę się dogadać, dla mnie za dużo roboty ;)

    OdpowiedzUsuń

Hej misiek! Cieszę się, ze tu jesteś ! Każdy konstruktywny komentarz powoduje uśmiech na mojej twarzy i motywuje mnie do dalszej pracy.
Jeśli będę miała czas, z pewnością odwiedzę Twojego bloga i nie musisz zostawiać linku do niego, na pewno go znajdę ;)