Hej kochani!
Dzisiaj powrót do glonów. Muszę przyznać, że ostatnio są wyjątkowo one bliskie moje sercu. Miałam glony już jedne z Nacomi (nieidealne, ale dawały sobie całkiem nieźle rade) oraz glony z Ecospa. Działanie oczyszczające i wygładzające zdecydowanie robiło na mnie wrażenie, dlatego też pora dzisiaj na kolejny produkt jakim jest przeciwstarzeniowa/ nawilżająca maska algowa do twarzy z żurawiną też z Nacomi.
Maseczki algowe w swoim działaniu postawiłabym na równi z glinką, gdyż faktycznie coś robią. Niestety wątpie w usunięcie zmarszczek, jak sugerowała jedna z blogerek. Z przyjemnością jednak używam je jako forme oczyszczająco lub mocno nawilżająco na czoło.
Maska algowa z Nacomi z żurawiną jest bardzo zbliżona do swojej przyjaciółki z borówki. Nadal trudno się ją rozrabia. Sugerowane proporcje nijak mają się do rzeczywistości. Sporo zostaje grudek, a maseczka szybko zastyga. Ponadto nie mamy jej dużo, gdyż zaledwie 50g. Dlatego polecam nie stosować na całą twarz, a na jej określone partie, wtedy to małe pudełeczko posłuży nam na o wiele dłużej. Cenowo nie zachwyca, ale nie wypada źle. Dostajemy za 20zł/50g. Usuwa się ją też bez problemu. Gdy zastygnie, ściągamy ją, jak jeden, wielki płat. Twarz jest odżywiona i wygładzona. Zmarszczka na czole lekko spłycona.
Trudno stwierdzić czy lepsza żurawina czy borwka. Dla mnie ich działanie, jak i aplikacja są bardzo podobne. Jeśli ktoś nie skreśli jej przez toporną aplikacje, to mogę ze spokojem polecić owy produkt.
Uwielbiam algi, ale już dawno nie miałam takich sypkich. Raczej wybieram gotowce. Teraz kupiłam sobie sypką wersję z faceboom, ciekawe co to będzie :)
OdpowiedzUsuńSpróbowałabym z ciekawości którejś, skoro nie ma różnicy. Lata temu, przez przypadek trafiła do mnie ich maska algowa nawilżająca bez dodatków ( nawet nie wiem, czy ją jeszcze robią ), fajna była i w sumie wróciłabym :)
OdpowiedzUsuńJa jestem chyba odrobinę za wygodna- nie bawi mnie rozrabianie maseczek- zdecydowanie wolę je w formie już gotowej do użycia...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Przyznam, że z algami styczności nie miałam, plus kwestia samodzielnego rozrabiania maski jakoś mi nie leży :D
OdpowiedzUsuńAlgi lubię, ale w gotowych już produktach. Z tymi w proszki nie mogę się dogadać, dla mnie za dużo roboty ;)
OdpowiedzUsuń